Mój dziewięcioletni syn zmienił niedawno charakter pisma. W pierwszej, w drugiej a nawet jeszcze w trzeciej klasie pisał (lub przynajmniej starał się pisać) pismem szkolnym, czyli takim, w którym litery łączą się ze sobą, a którego nauczała jego “pani”. Tymczasem już pod koniec trzeciej klasy charakter pisma Stasia zaczął się zmieniać. Litery się pomniejszyły, przestały się ze sobą łączyć i stały się podobne do pisma drukowanego. Gdyby dziś porównać tamten z obecnym charakterem pisma mojego synka, można by dojść do wniosku, że to charaktery pisma dwóch różnych osób. Skąd ta zmiana? – zacząłem się zastanawiać. Czyżby pismo szkolne w jakiś sposób „uwierało” mojego synka, że postanowił je zmienić? A może wynika to z naturalnych poszukiwań własnego charakteru pisma?
Okazało się, że mój synek wcale nie jest wyjątkiem, a podobne zmiany są raczej regułą niż wyjątkiem. Jak powiedziała mi Anna Jeziorna z Fundacji Sztuka Kaligrafii, dzieci często zmieniają charakter pisma. Może to być skutkiem coraz lepszego wytrenowania mięśni ręki. Może być wynikiem złych nawyków powodujących, że piszące dziecko szybko się męczy. Jego ciało, w tym ręka, bezwiednie szuka wygodniejszej pozycji, przez co kształt liter się zmienia. A czasami dziecko najzupełniej świadomie chce spróbować innego charakteru pisma.
Ręczne pisanie – korzystne dla rozwoju mózgu
A skoro tak, to skąd pomysł, żeby szkoła uczyła dzieci „jedynie słusznego” pisania z łączeniem liter? Może pisanie pismem odręcznym łączonym wcale nie wynika z korzyści dydaktycznych, a jedynie z tradycji i przyzwyczajenia? Łączenie liter, jak się okazuje, wcale nie jest polską specyfiką. Obowiązkowo uczy się go we Francji, w innych krajach, np. w USA czy Kanadzie nauczyciele mają prawo wyboru, choć wielu z nich skłania się ku niemu.
Odpowiedzi na te pytania trudno znaleźć w Polsce. Zdaniem Anny Jeziornej w naszym kraju nie ma badań na temat tego, jak wpływa pismo szkolne na rozwój dziecka. Badania tego typu przeprowadzili niedawno naukowcy z Hong Kongu, ale ponieważ dotyczyły one pisma chińskiego, siłą rzeczy trudno odnieść je do naszego kręgu kulturowego.
Natomiast sens nauki pisma łączonego zakwestionował niedawno Philip Ball, znany angielski autor książek popularnonaukowych. W artykule opublikowanym na łamach amerykańskiego portalu Nautilus pisarz dowodzi, że nauka pisma szkolnego wynika wyłącznie z przyzwyczajenia i nie ma żadnego uzasadnienia naukowego:
Stosowanie pisma łączonego w szkole powinno mieć takie samo uzasadnienie, jak każdy inny punkt szkolnego programu. Tymczasem jego obecność jest raczej wynikiem przyzwyczajenia nauczycieli, bezwładu szkoły, tradycji i uprzedzeń. Nauczyciele uczą pisma łączonego nie dlatego, że ma to naukowe podstawy, ale dlatego, że ich samych też kiedyś tak nauczano pisać. (tłumaczenie autora)
Próżno szukać naukowych dowodów na korzystny wpływ łączenia liter – dowodzi Ball. Owszem, czynność ręcznego pisania ma korzystny wpływ na rozwój mózgu, co jednoznacznie udowodnili naukowcy, ale nie ma żadnego znaczenia, czy dziecko łączy litery, czy też stawia je osobno.
Pismo łączone narodziło się w renesansowych Włoszech jako wynik oszczędności. Ciągłe odrywanie i przyciskanie delikatnego gęsiego pióra do pergaminu zwiększało ryzyko kleksa, więc skrybowie opracowali metodę pisania bez zdradliwych przerw. Do XIX wieku stało się synonimem starannego wykształcenia i dobrego gustu i na dobre rozpanoszyło się w systemie edukacji w wielu krajach. Jednak wciąż nie wiemy, czy i jakie korzyści przynosi.
Philip Ball zapytał o to nauczycieli. Wśród odpowiedzi przeważały trzy wątki:
– dzięki niemu można szybciej pisać,
– lepiej uczy pisowni wyrazów,
– pomaga dzieciom z dysleksją.
Wszystkie trzy to mity – udowadnia pisarz.
Jeśli chodzi o szybkość pisania, udowodnił to eksperyment przeprowadzony przez Florence Bara z Uniwersytetu w Tuluzie i Marie-France Morin z Uniwersytetu Scherbrooke w Kanadzie. Porównano w nim szybkość pisania dzieci francuskich, które obowiązkowo używają pisma łączonego z dziećmi kanadyjskimi, które mają większą swobodę wyboru stylu pisma. Pismo szkolne okazało się najwolniejsze. Szybciej pisały dzieci, które oddzielały każdą literę, a najszybciej te, które wypracowały własny styl będący połączeniem pisma szkolnego z oddzielnym stawianiem liter. Co więcej, większość francuskich uczniów porzuciła pismo szkolne w 4-5 klasie. Jedyną przewagą pisma łączonego okazała się jego lepsza czytelność. W konkluzji naukowcy napisali, że ich zdaniem dziecko powinno samo wypracować najwygodniejszy dla siebie styl pisania.
A co z dyslektykami? Ball przytacza badania przeprowadzone jeszcze w latach 30-tych i 60-tych ubiegłego wieku. Czytamy w nich, że dla dzieci z dysleksją oddzielne stawianie liter jest korzystniejsze, ponieważ moment przerwy w pisaniu pozwala im się zastanowić nad następną literą. Nowsze badania dodają do tego fakt, że im mniejsza różnica pomiędzy pismem ręcznym a drukiem, tym łatwiej dzieciom opanować umiejętność czytania. Dzieci uczone pisma łączonego czytają nieco wolniej, niż ich rówieśnicy, którzy piszą, jak chcą. Należy jednak podkreślić, że różnice są minimalne.
Wspomniane wyżej Florence Bara i Marie-France Morin przeprowadziły wśród francuskich i kanadyjskich nauczycieli ankietę, w której zapytały o powody stosowania pisma szkolnego. Wśród odpowiedzi nie było ani jednego uzasadnienia opartego na dowodach naukowych. Nauczyciele wskazywali raczej na tradycję przekazywaną z pokolenia na pokolenie oraz bezwład szkoły – instytucji niechętnej do przeprowadzania jakichkolwiek zmian. Wskazano też na wartości estetyczne pisma łączonego: „Jest piękne, a pismo, w którym litery się nie łączą, wygląda po prostu dziecinnie”, a także jego wartość historyczną: „Wyobraźmy sobie frustrację dziecka, które znajdzie na strychu listy swojej prababki pisane pismem łączonym, których nie będzie w stanie odczytać!”. Tylko ilu z nas naprawdę znalazło kiedyś na strychu listy swojej prababki? A poza tym to nie jest język obcy, można się jej nauczyć w godzinę, jeśli przyjdzie taka potrzeba – argumentuje Philip Ball.
Wierzenia na temat pisma łączonego są jak Hydra – wyrokuje pisarz – odetniesz jedną głowę, wyrastają trzy nowe. Tymczasem badania naukowe dowodzą, że wpływ pisania łączonego na rozwój dzieci jest iluzoryczny. Rodzaj charakteru pisma nie ma znaczenia na zdolności poznawcze uczniów, nie przyspiesza też nauki pisania ani czytania. A skoro tak, po co zmuszać dzieci do łączenia liter? Zmuszanie dziecka do czegokolwiek często wywołuje reakcję zwrotną – rodzi się opór i niechęć. W świecie wszechobecnych klawiatur ręczne pisanie i tak jest w odwrocie. Przymuszanie do łączenia liter tylko ten odwrót przyspiesza. Niech więc dzieci piszą tak, jak im najwygodniej.
c
Poniższe zdjęcia przedstawiają pismo jednej osoby – 10 letniego chłopca, który – podobnie jak Staś – postanowił porzucić pisanie “po szkolnemu” na rzecz własnego charakteru pisma.
c
Autor: Wojciech Musiał na podstawie artykułu w portalu Nautilus.
Zdjęcia: Pascal Klein, Ann Marie Michaels, Pixabay
21 komentarzy
Krzysiek
25 września 2022 at 11:17Trafiłem na stronę/tekst zastanawiając się nad tym, czy “poprawnie” uczyć pisania dziecko bez odrywania ręki i czy też dziecko może dzielić litery, tzn. odrywać rękę. Z tego co mi się wydaje, umiejętność łączenia liter nie ma żadnego związku z czytelnością szeroko rozumianą, ale właśnie z szybkością. Pisząc litery jako oddzielne piszę koszmarnie wolno, ale “czytelnie”, natomiast gdy chcę coś napisać szybko czy nie zastanawiać się nad samym procesem – piszę szybko, łącząc, ale “mało czytelnie”. Podziwiałem zawsze czytelne pismo osób piszących wyrazy bez odrywania ręki i tylko dostawiających kropki i ogonki po napisaniu wyrazu.
Kiedyś przepisywałem teksty różnym osobom i czasami trafiały takie teksty pisane “mało czytelnie”, ale pozwalając mózgowi to czytać mogłem płynnie czytać coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak pismo lekarskie, czyli w domyśle trudne do odczytania.
Widziałem też takie charaktery, które na pierwszy rzut oka były “czytelne”, ale próba odczytania kończyła się zawsze problemami i zastanawianiem się, co autor napisał. Porównując z poprzednim, tak “mało czytelnym” to było intrygujące.
Moje notatki ze studiów wyglądają jak pismo lekarskie. ale po pierwsze były dla mnie, po drugie były czytelne (dla mnie, dla innych nie wiem), po trzecie – pisało mi się to naturalnie i szybko. Gdy muszę napisać coś literami oddzielnie lub “czytelnie” to mózg ma z tym problem – skupiam się na pierwszych kilku literach, a później powoli zapominam o tym.
Tomek
24 sierpnia 2019 at 11:02Nauka łączonego pisma odręcznego to nie jest sztuka dla sztuki. Dziecko ma opanować umiejętność szybkiego (stąd łączenia) i wyraźnego pisania, tak by mogło samo siebie odczytać. Co więcej, to pismo powinni bez problemu odczytać inni. Dlatego powstały style pisania odręcznego, które do tego służą, np. Copperplate.
Można dyskutować czy w dobie komputerów jest to niezbędna umiejętność. Osobiście uważam że tak. Uczy dokładności, cierpliwości i świadczy dobrze o piszącym. Poza tym pismo odręczne (oczywiście poprawne, a nie jakieś bazgroły albo autorski system wymyślony przez dziecko albo rodzica) łatwiej jest odczytywane przez osoby z dysleksją.
Umiejętność poprawnego i ładnego pisania, zwłaszcza szybkiego, przydaje się na pewno na studiach. Wiedzą to wszyscy, którzy kserowali notatki od koleżanki z roku która miała ładnych charakter i wszyscy byli w stanie ją odczytać 😀
Piotrek
3 grudnia 2018 at 12:39Jeśli chodzi o prędkość pisania? Fakt, jest to pismo najwolniejsze, ale przez to najdokładniejsze. Po prawie 25 latach postanowiłem do tego wrócić, przez co znalazłem ten artykuł. Przez te 25 lat od kiedy zacząłem się uczyć pisać w podstawówce (a wtedy też się buntowalem przed tym stylem) zauważyłem jak bardzo charakter pisma mi się spsił. Te tzw ‘pismo szkolne’ okazuje szacunek do osoby, która będzie to czytała. Wymaga samozaparcia, ale też to kształtuje własnie przyszły charakter pisma. Lekarze chyba podstawówki nie przechodzili :v
Ania
1 grudnia 2018 at 21:16Helena, jeste polskim nauczycielem i wcale mnie ta kartka z wzorami nie śmieszy. Sama przykleiłam taką na ławce kilku z moich uczniów. Oczywiście, stosuję również inne metody, ale dla niektórych uczniów to jest strzał w dziesiątkę 🙂
Artur
29 kwietnia 2024 at 17:21Przepraszam, ale macie tutaj do czynienia z uczniem podstawówki. Pismo “szkolne” jest według mnie nie przydatne w życiu, bo widzę jak moja mama pisze i ona nie pisze tak w ani jednym procencie. Moja mama zwracała mi na wszystko uwagę jak pisałem i teraz nie mam za dobrego charakteru pisma. Jak można dziecku wbijać do głowy jak ma pisać, przecież to tak jakby zakazać uczniowi pisać lewą ręką. Pan Wojciech dobrze pokazał zmianę pisma jego syna. Inni uczniowie z mojej klasy mają charakter pisma lepszy od niektórych dorosłych. Oni mają swój unikalny styl pisania. Nie wbijajcie dziecku jak ma pisać, BO TO PO PROSTU NIE DZIAŁA. Dziecko później zmienia charakter pisma z wiekiem i może mieć z tym problem w przyszłości. Kocham pani podejście do nauki, jest wspaniałe ale polska szkoła powinna zaprzestać uczenia pisma szkolnego bo to tylko pogarsza sprawę. Pozdrawiam
Artur
Katarzyna
30 października 2018 at 13:49Panie Wojciechu, jako typograf z 20-letnim stażem, protestuję z cała stanowczością przeciwko Pana tłumaczeniu słowa “cursive” na “kursywa”, w języku polskim słowo “kursywa” oznacza pismo pochyłe i dotyczy każdego pisma, odręcznego, drukowanego, maszynowego, prawie każdy garnitur typograficzny ma w swoim zestawie kursywę, w języku angielskim kursywa to ITALIC, natomiast słowo użyte w artykule odnosi się do pisma odręcznego łączonego, a nie do kursywy
Wojciech Musiał
30 października 2018 at 14:01Szanowna Pani Katarzyno.
Bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi. Poprawiłem już błąd, a przy okazji dowiedziałem się czegoś nowego.
Pozdrawiam serdecznie,
Wojciech Musiał
O.B.
23 kwietnia 2019 at 18:52bzdura. pismo RĘCZNE łączone to kursywa (cursive), nie musi być pochylone. wystarczy zajrzeć na sierysuje.pl czy na wikipedię. pani typograf myli pojęcia dotyczące druku z pismem ręcznym.
Jarek
13 lipca 2021 at 17:52Zachęcam do przejrzenia dawnych podręczników z 18, 19 i początku dwudziestego wieku, a także książek z początku 20 wieku o nauce pisma użytkowego. Można je znaleźć w bibliotekach cyfrowych. Kursywa to kursywa, pismo pionowe (prostopadłe) łączone to nie kursywa. W polskich szkołach uczy się tego drugiego.
PAŹDZIERNIKOWE „EDUKACYJNE POCZYTAJKI” | madredziecko.com.pl
1 listopada 2016 at 19:28[…] PISMO SZKOLNE- WCALE NIE TAKIE POŻYTECZNE […]
Ber
22 października 2016 at 13:07Przytoczone badanie niczego nie dowodzi, na prędkość pisania wpływa wiele czynników, w wypadku uczniów z bardziej rygorystycznie narzuconą normą to właśnie staranie się by jej przestrzegać spowalnia w porównaniu do dzieci, które mają większą swobodę, a nie jakaś cecha pisania łącznego. Tak, jest ono szybsze, gdyż nie musimy zmieniać pozycji ręki (co zabawne artykuł sam to przytacza przykładem, iż robienie przerwy między literami daje czas dziecku na zastanowienie się nad kolejną literą), ale to też zależy od tego czym piszemy, pióro pozwoli na zwiększenie prędkości bez odrywania, długopis, zwłaszcza kiepskiej jakości, może się okazać szybszy właśnie gdy będziemy robili przerwy między literami.
Fjf
21 października 2016 at 16:05Artykul o niczym. Dla rozgarnietych jest oczywista oczywistoscia ze laczenie liter niczemu nie sluzy a chodzi jedynie o estetyke czy sumiennosc. Obie rzeczy oczywiscie noe warte zachodu.
Joanna (Nasza Szkoła Domowa)
21 października 2016 at 14:18To ja mam na odwrót. Jak piszę pismem “drukowanym” (tak też mi się to w szkole przytrafiło, że zamiast pisać pismem szkolnym zaczęłam drukować) to pisze dość szybko ale za to tylko ja potrafię to przeczytać, a i to nie zawsze. Odkąd uczą córkę pisać metoda koniczynkową sama staram się tak pisać i moje pismo znacznie się poprawiło. I tego się będę trzymać.
Jola Okuniewska
20 października 2016 at 19:28Ostatnio rozmawiałam z nauczycielką z USA. W wielu szkołach organizuje się zajęcia kaligrafii, dzieci rzez np 10 minut piszą kaligraficznie przy muzyce. Bardziej chyba dla relaksu i jako sztuka.
https://www.hwtears.com/hwt/educators
Nigdy nie przywiązywałam wagi do sposobu pisania w klasie drugiej, czy trzeciej. Natomiast w klasie pierwszej piszemy litery tak, jak wszyscy…czyli wg zasady umownej, bo gdzie szukać informacji naukowych?
Sposób pisania oraz użycie narzędzia pisarskiego to temat rzeka. Kolekcjonuję zeszyty do pisania z całego świata, więc mam dość szeroki ogląd ich liniatur, szerokości, formatu zeszytów, ołówek, czy pióro itp.
Zwracam uwgę na estetykę zapisu – brak kleksów, mazań, wielokrotnych skreśleń, rozplanowania pisma na kartce.
Jola Okuniewska
20 października 2016 at 19:28Ostatnio rozmawiałam z nauczycielką z USA. W wielu szkołach organizuje się zajęcia kaligrafii, dzieci rzez np 10 minut piszą kaligraficznie przy muzyce. Bardziej chyba dla relaksu i jako sztuka.
https://www.hwtears.com/hwt/educators
Nigdy nie przywiązywałam wagi do sposobu pisania w klasie drugiej, czy trzeciej. Natomiast w klasie pierwszej piszemy litery tak, jak wszyscy…czyli wg zasady umownej, bo gdzie szukać informacji naukowych?
Sposób pisania oraz użycie narzędzia pisarskiego to temat rzeka. Kolekcjonuję zeszyty do pisania z całego świata, więc mam dość szeroki ogląd ich liniatur, szerokości, formatu zeszytów, ołówek, czy pióro itp.
Zwracam uwgę na estetykę zapisu – brak kleksów, mazań, wielokrotnych skreśleń, rozplanowania pisma na kartce.
styczna
20 października 2016 at 16:22Moje dziecko jest właśnie w pierwszej klasie i… pisanie wyrazów nawet idzie jej nieźle, jak się przyłoży to wygląda to zgrabnie. Co z tego skoro Pani w dobrzej wierze zakupiła dzieciom ćwiczenia (o zgrozo!) z kaligrafii ze szlaczkami różnego typu. Dzieci za 5 stron zrobionych w domu (wydawało mi się że posłałam dziecko do szkoły – nie zdecydowałam się na edukację domową!!!) dostają piątkę i… w naszym domu (co za szczęście że nie w bloku) słychać przeraźliwe krzyki “”AAAAAAAAAAAAAA… to jest głuuuuuuuuuupie!!!” “Niiiiiiiiiie umiemmmmmmmmmm tego!!!”, ale nie da jej się od tego odciągnąć, bo “Pani mi da pieczątkę” (o zgrozo!) i robi i wrzeszczy i wrzeszcz i robi…
Zosia
20 października 2016 at 15:14Mam trochę odmienne obserwacje. Proponuje dobrze przeanalizować zagadnienia psychografologii wtedy więcej Pan zrozumie o ci chodzi z trojpodzialem i takim pisaniem. Temat rzeka…
Artur
21 października 2016 at 12:09Pisanie kursywą nie jest złe same w sobie. Zły jest przymus ćwiczenia go od samego początku nauki pisania. To tak jakby uczyć się żonglować 5 piłeczkami zanim nauczy się żonglować 3.
Ryszard
20 października 2016 at 14:13W Anglii, Ameryce, Kanadzie oraz w wielu innych krajach nie łączy się literek!!!!!!! Skąd u autora takie informacje?
Wojciech Musiał
20 października 2016 at 14:59Rzeczywiście użyłem zbytniego uogólnienia. W wielu krajach, o czym pisze Philip Ball w swoim artykule, toczy się dyskusja na temat sensowności stosowania kursywy w szkołach. Przepraszam za błąd.
Helena
21 października 2016 at 16:08Kalifornia. W klasie 3 dzieci uczą sie pisania kursywą, wcześniej pisały pismem “drukowanym”. Toczy się oczywiście dyskusja na ten temat. Zdaje sie, że większość głosów jest jednak za utrzymaniem kursywy. Dzieci piszą ołówkami, co powoduje, że naciskaja za mocno. Bardzo trudne jest więc przejście do pisania długopisem. Wydaje mi się, że problemem jest uczenie pisma “drukowanego”, pisanego i pisania na komputerze jednocześnie. Skutek jest mozliwy do przewidzenia, następuje spowolnienie nauki pisania. Nie mamy tutaj w CA, wypracowanej dobrej metody nauki pisania. Pewnie każdego polskiego nauczyciela rozśmieszyłby pasek ze wzorami liter do przyklejenia na ławce, jako jedyna metoda.
Ryszard. W Ameryce jak najbardziej lączy się litery. Bardzo modne są zajecia dodatkowe z pisania ozdobną kursywą. W pismach urzędowych proszą o drukowanie.